Marzec 2020 roku. Pandemia Koronawirusa i początek lockdown’u w Polsce.
Właściwie podobało mi się to spowolnienie ludzkości. Mogłam czytać na potęgę i na moment przestać zachodzić w głowę, co jeszcze mogę zrobić, by rozkręcić moją nie tak dawno powstałą firmę. Nikt z moich bliskich ani znajomych nie był na to chory, więc nie było się czym przejmować. Co prawda tacie, od lat funkcjonującemu (zupełnie normalnie) ze sztuczną zastawką, przełożono badania kontrolne na nieokreśloną przyszłość, jednak czuł się dobrze. Wydawało się, że wystarczy zachować spokój i zdrowy rozsądek.
20 kwietnia czytałam na balkonie, gdy zadzwonił telefon. To była moja siostra. “Ania! tata nie żyje!”- usłyszałam.
Postać z fotografii jest metaforą człowieka w zamknięciu czy raczej “nieczłowieka”, którym uczyniła go pandemia.
Jednostki, która przestała pełnić role społeczne, spotykać się z ludźmi, być sobą. Osoby, która w tym czasie borykała się z nagłym poczuciem osamotnienia, nieobecnością bliskich lub która utraciła ich na zawsze. Która w pojedynkę musiała stawić czoła żałobie, traumie, rozpaczy, ciszy, lękowi, apatii, pustce i braku nadziei.
- tytuł serii nawiązuje do tytułu utworu, który zgodnie z życzeniem taty został odegrany w czasie jego ostatniej drogi.