RODZINNA SESJA LIFESTYLE | JAK POWSTAJE | DLACZEGO WARTO
Uwielbiam opowiadać o Was prawdziwe historie. Wyławiać realne momenty wzruszeń, naturalne uczucia i emocje. Fotografuję Was w Waszych domach, na łonie natury albo też w innych “Waszych” miejscach, gdzie dobrze się czujecie. Taki rodzaj fotografii nie wymaga w zasadzie pozowania, wymaga raczej zapomnienia, że śledzi Was obiektyw. Sprawdza się szczególnie dobrze, w przypadku sesji rodzinnych czy partnerskich, ale i portretowych zdjęć solo.
Najczęściej decydujecie się na małe rodzinne reportaże, gdy czekacie na nowego członka rodziny i kiedy pojawia się maleństwo. Ale polecam takie zdjęcia na każdą okazję (i bez niej). Bo jesteśmy na nich MY – prawdziwi i naturalni.
Prawdziwe historie powstają wtedy, kiedy patrzę z dystansu. Kiedy jestem prawie niezauważalnym (a nawet ignorowanym:)) dodatkiem do Waszego rodzinnego popołudnia – spędzonego na domowej kanapie, spacerze czy pikniku. Tylko wtedy mogę zarejestrować spontaniczne, niewystudiowane gesty, interakcje między Wami i łączące Was więzi. Takie “żywe” fotografie, stanowią najpiękniejszą i bardzo cenną pamiątkę. Pozwalają zamknąć w kadrze zwykłą, a zarazem nadzwyczajną, bo niepowtarzalną chwilę.
Przeglądając stare, rodzinne albumy, najwięcej wzruszeń budzą we mnie te zdjęcia, na których jestem z rodziną i w akcji. Jako mała dziewczynka idę z tatą za rękę w porcie w Gdyni, siedzę z mamą na plażowym kocu w Międzyzdrojach, buduję z siostrą zamek z piasku. Lubię Fotografie z naszego pierwszego PRLowskiego mieszkania, które przypominają jak wtedy wyglądaliśmy, w co się bawiliśmy, jak spędzaliśmy razem czas, a nawet jakie mieliśmy meblościanki i tapety. Dlatego nie fotografuję Was w studio. W studyjnej fotografii rodzinnej brakuje mi autentyzmu i życia.
Kiedy się ze mną spotykacie, mówicie mi często, że dawno już chcieliście zrobić sobie taką sesję. Żałujecie, że dopiero teraz się na nią zdecydowaliście, bo tak wiele się już zmieniło. W swoich albumach macie wiele fotografii Waszych pociech. Ale niewiele jest takich, na których jesteście Wszyscy razem. Bronimy się przed obiektywem, bo jesteśmy nieuczesani, źle ubrani, zmęczeni, a poza tym zawsze przecież ktoś musi przycisnąć spust migawki. Zatem, gdy tylko przyjdzie Wam taka myśl, żeby oddać się w ręce fotografa – zrealizujcie ją. Naprawdę warto.
Zobacz też: JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO NATURALNEJ SESJI RODZINNEJ